Mój mąż przytaszczył ostatnio z pracy zakwas w słoiku na chlebek szczęścia – po kilkudniowej nieobecności w pracy znalazł go na swoim biurku – hehe na odpowiednią osobę padło bo wiedzą, że ma żonę blogerkę kulinarną 😉
Podobno to ciasto można piec raz tylko, ja już je kiedyś piekłam w liceum więc upiekłam je w imieniu męża bo on stanowczo odmówił bawienia się w to 😉 ale szczerze mówiąc jakoś daleko mi do bycia przesądną a pamiętając, że kiedyś ciasto smakowało z przyjemnością upiekłam je jeszcze raz.
Łańcuszków jakoś specjalnie nie lubię i z reguły nie przyłączam się do nich, ale to dzielenie się zakwasem jest moim zdaniem świetne.
Jest bardzo specyficzne w smaku dzięki zakwasowi, wilgotne, puszyste, smaczne – warto pokusić się nawet na samodzielne przygotowanie zakwasu by upiec ten chlebek.
Piekliście je już?
Sposób wykonania:
Poniedziałek
Otrzymaną część zakwasu wlać do miski, dodać 250g cukru, nie mieszać, przykryć ściereczką.
Wtorek
Wlać 250ml mleka, nie mieszać.
Środa:
Dodać 250g mąki, nie mieszać.
Czwartek
Zamieszać rano, w południe i wieczorem.
Piątek
Dodać 250g cukru, nie mieszać
Sobota
Zamieszać drewnianą łyżką, podzielić na 4 części, trzy z nich rozdać.
Niedziela
Do czwartej części dodać 250ml oleju, 250ml mąki, 3 całe jajka, łyżeczke proszku do pieczenia, szczyptę soli, cukier waniliowy, 2 starte jabłka i pół tabliczki startej czekolady (ja zamist czekolady dałam startą marchewkę i 2 łyżki mielonego maku ;).
Piec 45 min w 180st.
Zakwas:
jeśli chcielibyście spróbować upiec chlebek a nie dostaliście zaczynu przygotujcie
pół szkl mąki, pół szkl mleka, pół szkl cukru i szczyptę drożdży.
Składniki połączcie ze sobą i trzymajcie w słoiku przez 3 dni mieszając codziennie.
Po przebytym 3 dniowym okresie fermentacji zaczyn jest gotowy – należy z nim postępować wg wskazówek opisanych wyżej.
Bądź na bieżąco śledź mnie na facebooku, instagramie i twitterze