Moje dzieci nie piszą ładnie w zeszytach, ba często nawet nie mają konkretnych zeszytów a ja im na to pozwalam.
Dlaczego?
Bo mogę!
Bo jesteśmy w edukacji domowej.

Ale nie zawsze tak było…
Pamiętam kilka lat temu jak nieskończenie ćwiczyłam z moją wtedy pierwszoklasistką literki, przepisywała je biedna beż końca by pięknie jej zeszyt wyglądał, by dostać dobrą ocenę w szkole…
Teraz widzę jak bezsensowna była to strata czasu i energii…

Edukacja Domowa i rodzina wielodzietna uczy planowania, organizacji, ciągłego przewartościowywania, podejmowania wyborów i ciągłego szukania nowych, lepszych rozwiązań.

Kiedy sprawdzam zadanie mojego drugoklasisty, które w danym dniu po prostu wziął i zrobił by mieć czas na swoje pasje to wcale nie patrzę czy ładnie napisał.
Patrzę czy poradził sobie z zadaniem, z materiałem bo szalenie cenne jest to, że w tym wieku potrafi być samoukiem, czy zrozumiał polecenie, czy przeczytał je że zrozumieniem (bardzo ważna umiejętność, którą wedle moich obserwacji posiadają nieliczni dorośli) i do przodu.

Tak, ja też na tej Edukacji Domowej się uczę. Między innymi uczę się by się nie czepiać o rzeczy mało ważne.