Udało mi się nabyć na targu piękne żółte cukinie, a w domu czekały już żółte mini patisonki z ogrodu mojej mamy. W głowie świtała mi myśl, że gdzieś widziałam z tych cukinii zupę i rzeczywiście znalazłam u Nigelli „Zupę szczęścia”.
Zupa jest bardzo prosta do przygotowania i smaczna, jednak proponuję być bardziej oszczędnym w dodawaniu kurkumy do zupy. Autorka w przepisie podaje 1 łyżkę (!?) Ja dodałam pół łyżeczki i zupa była ładnie żółta, smaczna, ale następnego dnia już niestety niezjadliwa, bo kurkuma uwolniła specyficzną goryczkę.
W wykonaniu zupy podaję też dwie drogi wykonania jej – oryginalną Nigelli i mój sposób.
Zupa najlepsza od razu po ugotowaniu.
Składniki na 4-6 porcji:
2 żółte cukinie (ok500g)
3-4 mini patisony żółte
skórka i sok z 1 cytryny
3 łyżeczki oliwy
pół łyżeczki kurkumy
1 litr bulionu z kury lub wywaru warzywnego
100g ryżu basmati
sól morska, pieprz
Wykonanie:
Umyj cukinie i patisony, nie obieraj ich! Pokrój w kostkę.
I teraz są dwie drogi gotowania zupy.
Nigella pisze by cukinię obsmażyć na oliwie ze skórką i sokiem z cytryny ok 5 min aż zmięknie a następnie zalać bulionem, dodać ryż, kurkumę i gotować 10-20 min aż ryż zmięknie. Doprawić do smaku.
Ponieważ ja nie cierpię rozgotowanych warzyw i uważam że profanacją jest pozbawianie ich witamin przez wygotowywanie, obrałam swoją drogę.
Do garnka wlałam bulion, wsypałam ryż ( w tym sposobie gotowania możecie nawet brązowego ryżu użyć, który gotuje się najdłużej) i kurkumę, sól, pieprz i gotowałam aż ryż będzie miękki. Cukinie i patisony oprószone skórką cytrynową i skropione jej sokiem obsmażyłam na oliwie przez 1 minutę i wrzuciłam do gorącej zupy, gotowałam jeszcze 2 minuty, po czym wyłączyłam. Zanim zupę rozlałam do talerzy cukinie zmiękły ale się nie rozciapciały.
Smacznego !