Zebra to ciasto z którym rozpoczęłam
swoją przygodę kulinarną.
To pierwsze ciasto, które samodzielnie
upiekłam, będąc jeszcze dziewczynką – oczywiście pod okiem mojej
mamy.
Nie jest więc trudne do przygotowania
a bardzo efektowne.
By wyrosło i było puszyste – trzeba
je dobrze napowietrzyć – dobrze ubić białka na pianę, dodać
przesianą, napowietrzona mąkę, świeży proszek do pieczenia i w
ostatniej fazie delikatnie mieszać.
Wydaje mi się, że ciasto to możemy
zaliczyć do kanonu kuchni polskiej (wczoraj nawet z ciekawości
szukałam go po zagranicznych stronach, ale nic nie udało mi się
znaleźć) jak myślicie?
Składniki:
5 jaj
1- 1,5 szkl cukru
3 łyżeczki cukru waniliowego – ja
użyłam cukru z prawdziwą wanilią
1 czubata łyżeczka proszku do
pieczenia
3 szkl mąki
1 szkl oleju
1 szkl wody
3 łyżki kakao
3 łyżki wody
Wykonanie:
Białka jaj oddzielamy od żółtek.
Białka ubijamy na sztywną pianę
(dodając szczyptę soli szybciej ubijemy).
Do ubitych białek dodajemy cukier i
cukier waniliowy i znów ubijamy aż piana stanie się gęsta.
Cały czas ubijając dodajemy żółtka.
Kiedy powstanie puszysty kogel-mogel
przerywamy ubijanie.
Do miski z jajkami przesiewamy mąkę i
proszek do pieczenia.
Wlewamy również olej i wodę.
Wszystko delikatnie mieszamy by
składniki połączyły się a piana nie opadła.
Połowę ciasta odlewamy do drugiej
miski.
Do jednej części ciasta dodajemy 3
łyżki kakao i 3 łyżki wody i znów delikatnie wszystko mieszamy.
Do przygotowanej tortownicy
(natłuszczonej i wysypanej bułką) wlewamy na środek łyżkę
białego ciasta, na białe ciasto wlewamy łyżkę ciemnego ciasta.
Ciasta wlewamy naprzemiennie, zawsze na środek, a nasze paseczki
zebry będą się rozchodzić aż do brzegów blaszki – postępujemy
tak do wykończenia składników.
Pieczemy ok 45 min w 180st (do suchego
patyczka).
Ciasto piekłyśmy z córeczką wczoraj
i zaniosłyśmy na Dzień Dziadka. Dziś wrzucam tu przepis a moja
córeczka mówi „Mamo ja chce tego ciasta co jest jak koń w paski”
– chyba zapomniała słówka „zebra” 🙂