Jak przeszliśmy na edukacje domową część pierwsza tej historii, bo cała akcja się już dzieje a i jej zwrotów nie brakuje.

Jak pisałam Wam tutaj tydzień przed pierwszym września zdecydowaliśmy się przejść na edukację domową. Myśleliśmy o tym od 5 lat. Jednak starsze dziecko jako ekstrawertyk i wtedy jeszcze jedynaczka, chciało iść do przedszkola a potem do szkoły. W trakcie tych kilku lat sytuacja się zmieniała. Córka miała koleżanki nie tylko w szkole, miała też rodzeństwo i co ważne równolegle chodziła do drugiej szkoły – muzycznej. Na zadawane co jakiś czas pytanie czy przechodzimy na ED najpierw odpowiadała nie, potem że może, zastanowi się.

Nasz syn introwertyk miał problem by iść do przedszkola, nie chciał. To całe przedszkole w ogóle okazało się niewypałem a panie przedszkolanki i sytuacje, które się tam wydarzały bardzo zniechęciły syna do placówki a nas skłoniły do decyzji o zabraniu go stamtąd. Zorganizowaliśmy przedszkole domowe i syn bardzo był zadowolony, wszędzie ogłaszał że jest na edukacji domowej. Ostatni rok – jego zerówka. Bardzo martwiłam się jak to będzie po traumach z przedszkola. Dużo z nim rozmawialiśmy. Wielkim szczęściem dla nas była pani wychowawczyni w zerówce (notabene była też kilka lat wcześniej wychowawczynią córki w zerówce), naprawdę ma super podejście do dzieci. Synek dzięki niej bardzo się oswoił z tym tematem i pobytem w placówce, choć zwykle po weekendzie w domu w poniedziałek i wtorek bywały problemy z chęcią by do szkoły iść. Tak chodził pół roku.

Izolacja domowa spowodowana pandemią koronawirusa i nauczanie domowe były dla nasz szczególnym czasem, można powieść błogosławionym czasem próby. Syn mimo, że lubił zerówkę, jeszcze bardziej lubił uczyć się w domu i cieszył się po prostu z takiego trybu nauczania. Córka odkryła, że kiedy uczy się w domu zajmuje jej to realnie zdecydowanie mniej czasu niż w szkole i po szkole i to ją przekonało. Ja mogłam sprawdzić się w planowaniu, organizacji swojego dnia w którym musiałam połączyć swoją pracę, dom i nauczanie. Dla nas wszystkich to był sprawdzian, który pozwolił na podjęcie decyzji. Dodatkowo te wszystkie nowe wytyczne dotyczące nowego funkcjonowania w szkołach, zupełnie irracjonalne z punktu widzenia dzieci a stresujące rodziców… Chcemy spróbować! Ten rok na próbę, bo zawsze można wrócić na stare śmieci jak mówią.