Musze wam się przyznać, że nie lubię prasować i generalnie prasuję mało 😉
Nie jestem frikiem w tym przypadku i nie prasuję piżamek, bielizny, skarpetek, ba nawet koszulek nie prasuję i generalnie staram się kupować raczej niegnieciuchy.
Co innego w kuchni, kiedy ścierki kuchenne powinno się przejechać wysoką temperaturą dla likwidacji bakterii, kiedy obrus o dużej powierzchni nie da się wysuszyć tak by nie miał zagnieceń, kiedy firanki czy zasłonki powieszone na okno nawet wilgotne zostają pogniecione.
Czasami w klepach odzieżowych widziałam jak panie prasują właśnie parą ciuchy które wieszają na wieszaki. To już wtedy nabrałam ochoty na taki prasowacz, który mógłby prasować trudne do wyprostowania żelazkiem rzeczy typu marynarki, bluzki z apalikacjami (np. cekinami, koralikami), obrusy, serwety, ściereczki z haftami.
Od listopada chyba (ładny kawałek czasu) jestem w posiadaniu Prasowacza parowego Steamaster EM-202 i chciałam wam trochę poopowiadać o nim i wyrazić moje zdanie na jego temat.
A wy lubicie prasować??? 🙂
Prasowacz parowy SteaMaster EM-202
Plusy:
– usuwa nieprzyjemne zapachy z ubrań – nie cierpię, niecierpię po prostu jak ubranie przesiąka mi cebulą, którą właśnie szklę, albo sosem pomidorowym z czosnkiem, który gotuję, albo plackami ziemniaczanymi smażonymi na smalcu… a potem wyjść tak do ludzi – błagam…
– jeden z większych plusów to gotowość do pracy w 45 sekund!!!
– czterostopniowa regulacja mocy pary 1000-1750 Wat to ważny element prasowacza bo możemy prostować nim tkaniny od delikatnych jedwabi, wiskozy poprzez bawełnę aż do lnu przy czym nie nabłyszcza tkanin!
– duża pojemność zbiornika na wodę ok. 3l – można naprawdę wiele uprasować
– wygodny wieszak, na którym możemy powiesić marynarkę czy inną tkaninę do prasowania
– mobilność sprzętu – niczym odkurz jedzie za nami na kółeczkach gdzie mamy potrzebę coś
Minusy:
– zajmuje trochę miejsca w garderobie i jest w niej kolejnym meblem oprócz deski do prasowania
– trzeba używać do niego jednie wody filtrowanej lub destylowanej – nie można kranówy! (co jest z drugiej strony plusem, bo w maszynie nie osadza nam się kamień i nie pluje potem nim ona przy prasowaniu).
– czasami zdarza mu się moczyć tkaniny (kiedy miejsce do rozprasowania jest trudne i intensywnie tam prasujemy), nie jest to jakimś mega minusem, ale jeśli nam się spieszy, to może jednak wydłużyć sprawę
Czy warto kupić prasowacz?
Moim zdaniem jak najbardziej tak, jest niezastąpiony do prasowania i usuwania zapachów gotowania szczególnie marynarek, płaszczy, bluzek z aplikacjami (typu cekiny, koraliki), obrusów, serwet z haftami, żelazko nie spełnia tu swojej roli.
Super sprawdza się przy przygotowywaniu przyjęć, szybko prasuje się nim obrusy, aplikacje, serwety, nakrycia krzeseł, odświeża fotele, sofę.
Super sprawdza się przy sesjach zdjęciowych, kiedy trzeba szybko wyprasować jakieś elementy garderoby czy wystroju wnętrza albo stylizacji stołu.
Czy prasowacz zastępuje żelazko?
Kwestia gustu, ja nie oddam nikomu prasowacza, ale żelazka też nie, bo przy ubraniach typu koszula męska, które mają sporo powierzchni do dokładnego rozprasowania (typu kołnierzyk, rękawy), szybciej idzie mi żelazkiem.
Partnerem tego wpisu jest marka SteaMaster.
Bądź na bieżąco śledź mnie na facebooku, instagramie i snapchat: dorotasmakuje
Przepięknie! ♡♡♡
dorotasmakuje chętnie wypróbuje 😍