Oto opowieść o bieszczadzkich smakach, możesz ją przeżyć razem ze mną, a gdy poczujesz się głodny ( a wiem, ze tak się stanie) nie wahaj się zaplanować wycieczki w Podkarpackie lub… weź udział w moim konkursie 🙂
Poniżej prezentuję wam prawie 30 dań, które odkryłam na zaledwie 3 dniowym wyjeździe. Ostatnim mocnym wyzwaniem kulinarnym dla mnie, było zjedzenie świeżej ostrygi.
Podważenie muszli specjalnym nożykiem, odcięcie jeszcze żyjącej ostrygi i przełamanie się by ją połknąć.
O czym wtedy myślałam? Na pewno o tym czy dam radę, czy się nie zadławię, czy mam ja połknąć w całości czy może lepiej pogryźć i jak do cholery to może smakować?
Przy bieszczadzkim wyzwaniu ciągle prześladowała mnie jedna myśl: czy gdy spróbuje jeszcze odrobinki tego, dla mnie nowego, czego koniecznie chcę spróbować i doświadczyć to nie pęknę 🙂
W województwie podkarpackim na kulinarnych smakoszy czekają aż trzy trasy kulinarne, które wchodzą w skład szlaku kulinarnego Podkarpackie Smaki(www.podkarpackiesmaki.pl).
Swoją wędrówkę kulinarnym szlakiem zaczęliśmy na Bachórzu w bardzo klimatycznej Karczmie pod semaforem.
Próbowaliśmy tam słynnych proziaków czyli czegoś a la bułeczek z mąki pszennej na kefirze z dodatkiem sody (po bieszczadzku prozy) pieczonych na blasze pieca.
W tamtych regionach stanowiło to tradycyjne, szybkie pieczywo kiedy zabrakło chleba na zakwasie (pieczonego w dużych ilościach raz w tygodniu najczęściej w soboty).
Proziaki są naprawdę pyszne, próbowałam w wersji i ze słodkimi dodatkami i ze słonymi, jednak najlepiej smakują posmarowane świeżym masłem czosnkowym.
W Karczmie pod semaforem mieliśmy też okazję na specjalne życzenie wziąć udział w mini warsztatach kulinarnych prowadzonych przez panią kucharkę gospody i nauczyć się jak bułeczki przygotować (przepis na blogu!)
Uwielbiam sery więc nie mogłam odmówić sobie spróbowania lokalnego sera góralskiego (coś typu oscypek) panierowanego i smażonego na oleju – pyszne!
Kwasówka – zupa z kapusty kiszonej na wywarze warzywnym z suszonymi grzybami, ziemniakami i tu ciekawostka – z dodatkiem kaszy jęczmiennej drobnej.
Czulent – od piątku do niedzieli można spróbować tu tradycyjnego dania żydowskiego z kaszy pęczak, wołowiny i fasoli czerwonej, z cebulką i sporą ilością przypraw.
Po raz pierwszy i z ogromną przyjemnością próbowałam regionalnych pierogów kresowych z nadzieniem z kaszy gryczanej i grzybów (do tej pory znałam tylko wersje z kaszy gryczanej i twarogu z cebulką) oraz pierogów z młodą kapustą i twarogiem – PYSZNE!
Kolejnym miejscem na kulinarnym szlaku Podkarpacie Smaki, które odwiedziliśmy była Karczma Jadło Karpackie w Sanoku gdzie można spróbować dań tradycyjnej kuchni pogórza: łemkowskiej, bojkowskiej, żydowskiej, polskiej.
Zupa zalewajka na maślance, przygotowana na wywarze warzywnym z dodatkiem kminku a podawana z gałką ziemniaków – bardzo dobra!
Stolniki – gołąbki z nadzieniem ziemniaczanym ( z tartych ziemniaków) opiekane w piekarniku i podawane ze smażoną cebulką.
Zupa czanachy (ukraińska) – z kilku rodzajów fasoli, z wieprzowiną, ziemniakami, zgęszczona zasmażką, doprawiona na ostro – bardzo sycąca.
Hreczanyky – kotlety mielone z kaszą gryczaną podawane w towarzystwie sosu pieczarkowego (ich proces tworzenia jest bardzo interesujący. Jak zdradziła nam przemiła właścicielka lokalu – kaszę gryczaną wrzuca się na gorący olej, dodaje jajka a potem zalewa wszystko wodą i dodaje duszony czosnek. Kiedy w ten sposób kasza ugotuje się na miękko, łączy się ją z mielonym mięsem wieprzowym i formuje kotlety).
Chlipce – makaron z mięsem mielonym zapieczony w formie chleba
Fasola po żydowsku – fasola gotowana z czosnkiem i podawana z natką pietruszki i roztopionym masłem.
Fuczki – placki z kapusty kiszonej ( kiszoną kapustę gotuje się na miękko, doprawia, sieka i miesza z ciastem naleśnikowym smażąc racuchy – swoja drogą ja robię czasami takie na przednówku, ale używam do tego surowej kapusty kiszonej – przepis tutaj).
Kolejnym miejscem w którym odkrywaliśmy smaki podgórza była Szymkówka – Gospodarstwo Agroturystyczne w Cisnej.
Pan Krzysztof Antoniszak pokazywał nam jak przygotować „cegłę” czyli danie z warzyw (ziemniaki, por, seler, marchew, pietruszka) z wieprzowiną w przyprawach i ziołach (bez soli!) zapiekane w naczyniu Bojkowskim czyli glinianej misie tzw cegle.
Nie zabrakło tez innych regionalnych dań:
Kiełbasa z fasoli – danie kuchni bojkowskiej – może być przygotowywana w wersji wege na bazie samej doprawionej fasoli lub w wersji mięsnej z boczkiem wieprzowym.
Zupa cierpiasz – jak twierdzi Pan Krzysztof, to zupa z tego co akurat mamy w ogródku plus świeże borowiki (jedzona szczególnie często przez ludność tamtych regionów w sezonie, kiedy grzybów pod dostatkiem), zabielona kwaśnym mlekiem i „zaciągnięta” mąką żytnią.
Kiszony bundz kozi – pyszny!
Baranina duszona – pierwszy raz jadłam baraninę, ale sporo o niej słyszałam, choćby od mojego dziadka, który twierdził że to trudne do obróbki mięso, na którym trzeba się znać i wiedzieć jak je wybrać a potem jak przyrządzić, by nie było twarde i „żylaste” a przede wszystkim nie „śmierdzące” – ta baranina była fenomenalna – rozpływała się w ustach i niesamowicie odchodziła od kości.
W Wetlinie w Chacie Wędrowca można spróbować naleśnik Gigant z jagodami i śmietaną (certyfikowany jako Bieszczadzki Produkt Lokalny).
Jest to raczej racuch niż naleśnik bo smażony w głębokim tłuszczu, ale jego wielkość jest naprawdę gigantyczna i średnio głodna osoba nie da rady zjeść nawet połowy (jak dobrze, że zamówiliśmy wtedy jeden na czworo 🙂
Kuchnia beskidzka to również kuchnia myśliwska, której w najlepszym wydaniu możemy spróbować w Wilczej Jamie w Smolniku.
Carpaccio z polędwicy sarny
Rosół z bażanta – delikatny, bardzo dobry
Pieczeń z dzika
W Kawiarni Młyn w Ustrzykach Dolnych zjadłam za to potrawę, która najbardziej podbiła moje serce podczas całej wyprawy szlakiem kulinarnym za sprawą dania o nazwie Klepak (danie z XVI wiecznym rodowodem), którym są kluseczki kładzione z płatków owsianych podawane z twarogiem, przesmażoną cebulą i skwarkami – genialne! (odtwarzałam je już w domu z pysznym rezultatem, tutaj przepis)
W młynie próbowałam tez zupy o nazwie Kisełycia – to żur karpacki na wywarze warzywnym ze skwarkami, z zakwasem z kapusty kiszonej, podbity mąką pszenną, podawany z osobno ugotowanymi ziemniakami z omastą.
Zwieńczeniem szklaku kulinarnego Podkarpackie Smaki, po próbowaniu tradycyjnej kuchni wiejskiej i myśliwskiej była regionalna kuchnia dworska w Dworze Kombornia.
Grasica z prażonymi jabłkami i sola morską
Krem ziemniaczany z jagnięcymi ravioli i oliwa truflową
Smażone filety z dorady przekładane pastą oliwkowo pomidorową podane z pomarańczową kaszą kuskus i oliwa cytrynową
Ragout bananowe z miętą w cieście filo z musem melonowym.
W dworze Kombornia jest też Salon Win Podkarpackich, umiejscowiony w XVIII piwnicy, w którym możemy spróbować ponad 300 win z regionu Karpat.
KONKURS
A teraz niespodzianka dla Was – zapraszam jeśli chcielibyście się wybrać jak ja szlakiem kulinarnym Podkarpackie Smaki spędzając 3 dni w Bieszczadach
Co można wygrać:
WEEKEND DLA 2 OSÓB W HOTELU CARPATIA BIESZCZADZKI GOŚCINIEC
W ramach bonu podarunkowego zapewniamy:
POKÓJ Z WIDOKIEM: nocleg dla 2 osób w pokoju standard plus (pt/sb, sb/nd)
PODKARPACKIE SMAKI: pełne wyżywienie dla 2 osób (2 śniadania, 2 obiady, 2 kolacje)
DEGUSTACJĘ: wina karpackie i podkarpackie sery
AKTYWNOŚĆ: możliwość wypożyczenia bezpłatnie rowerów dla 2 osób na cały dzień (sobota)
RELAKS: godzinny seans dla 2 osób w SPA i grocie solnej (każdego dnia pobytu)
Bon podarunkowy jest ważny przez okres 6 miesięcy od dnia 1 sierpnia 2014 r.
Co trzeba zrobić:
•Wystarczy, że w komentarzu do tego wpisu na blogu napiszecie
jak wyglądałby Wasz szlak kulinarny w województwie podkarpackim (czego chcielibyście spróbować i dlaczego) spędzając weekend w tym regionie
– pomocn może przydać się link www.podkarpackiesmaki.pl
•Każdy uczestnik może zgłosić dowolną liczbę prac konkursowych (nie ma ograniczeń!)
podawajcie proszę swoje adresy mailowe – bym w razie wygranej mogła skontaktować się ze zwycięzcą!
•Na zgłoszenia czekam do 30 lipca.
•Koniecznie zapoznajcie się z Regulaminem konkursu.
na pewno langosz….z sosem czosnkowym(kiedyś jadłem na węgrzech)teraz robię sam w domu…dziczyznę uwielbiam…zupy też..oczywiście… choć powiem ,że nigdy nie byłem w bieszczadach. ale jadę we wrześniu…jeszcze nie wiem gdzie. i na pewno pokocham klimat
Zapisuje i spróbuje swoich sił
Bardzo ciekawy przepis. Brzmi kusząco.