Czas na instrukcję tworzenia tortu 🙂
Muszę przyznać, że kosztował mnie sporo nerwów, sporo pracy, sporo wysiłku, ale pewnie to dlatego, że pierwszy raz tort tworzyłam i że po drodze kilka produktów mnie zawiodło.
Teraz jestem mądrzejsza o doświadczenie i następnym razem na pewno pójdzie szybciej i sprawniej, bo przecież nie jest to takie trudne na jakie wyglądało 🙂
W składnikach podam dokładnie produkty, których użyłam ale myślę, że jeżeli o dekoracje chodzi spokojnie można poszukać swojej alternatywy.
Do kremu użyłam śmietany 12% ale można ją zastąpić tłustszą a można jogurtem naturalnym.
Użyłam również żelatyny w listkach bo jest prostsza w obsłudze i bardzo ją lubię ale jeśli wolicie użyjcie zwykłej w proszku.
Do zabarwienia lukru na pomarańczowo użyłam wyciśniętego przez sokowirówkę soku z 5 marchewek bo tort był przygotowywany dla małego dziecka, ale spokojnie można użyć barwników spożywczych.
Składniki:
Biszkopt z podwójnej porcji wg tego przepisu
krem:
330 ml śmietany 12%
2 łyżki cukru pudru (można z niego zrezygnować bo wierzchni lukier i tak robi ciasto słodkim)
2 listki żelatyny
1 galaretka truskawkowa
200 ml musu z truskawek
Dekoracja ciasta:
1 porcja lukru maślanego wykonanego wg tego przepisu
150 ml świeżo wyciśniętego soku z marchewki lub pomarańczowy barwnik spożywczy
kakao – ja użyłam kakao Wedel
1 paluszek grissini na rogi
1 wafelek ryżowy na uszy
oko i usta zrobione zostały z resztek barwionej plastycznej masy cukrowej, które przechowuję w zamrażarce
Wykonanie:
Tort zaczęłam przygotowywać dzień wcześniej.
Upiekłam biszkopt w dużej prostokątnej blaszce (30x35cm).
Kiedy ostygł wykroiłam z niego cyfrę dwa (tutaj pokazuję jak to zrobiłam).
Biszkopt w kształcie dwójki przekroiłam na pół przez cała długość by przełożyć go warstwą kremu.
Galaretkę rozpuściłam w 200ml wrzątku, dodałam mus truskawkowy i wylałam wszystko do prostokątnego pojemnika by wysokość galaretki miała ok 1,5cm.
Kiedy galaretka stężała zajęłam się śmietaną. Listki żelatyny namoczyłam kilka minut w zimnej wodzie, wyłowiłam, wycisnęłam z nadmiaru wody i przełożyłam do szklanki. Ogrzałam w mikrofalówce przez 10s by żelatyna się rozpuściła.
Śmietanę ubijałam mikserem w wysokim pojemniku aż zrobiła się puszysta. Dodałam cukier puder i żelatynę, jeszcze chwile ubijałam. Odstawiłam do lodówki do schłodzenia.
W tym czasie zastygłą galaretkę pokroiłam w niewielkie prostokąty i delikatnie przełożyłam do masy śmietanowej.
Spód tortu przełożyłam na naczynie na którym miał być podawany (ponieważ jego kształt był dosyć nietypowy u nas sprawdziła się duża szklana deska).
Kiedy krem śmietanowo-truskawkowy zaczynał tężeć wyłożyłam go na spód tortu i przykryłam wierzchnią warstwą biszkoptu.
Na torcie położyłam plastikową deskę do krojenia a na niej szklaną salaterkę, tak by delikatnie i równomiernie obciążyć cały tort ( by idealnie się skleił).
Tort wstawiłam do lodówki na około 2-3 godziny.
Przygotowałam lukier maślany i zabarwiłam go na pomarańczowo.
Kiedy krem w torcie idealnie zastygł, rozpoczęłam lukrowanie.
Należy tu wspomnieć, że lukier maślany powinien mieć idealnie miękką konsystencję by dobrze się rozsmarowywał (jeśli jest za gęsty, można przez kilka sekund podgrzać go w mikrofalówce).
Cały tort (górę i boki) pokryłam cienką warstwą lukru i włożyłam do lodówki. Pierwsza warstwa jest zabezpieczeniem przed kruszeniem się tortu, przed wyciekami kremu, przed dostaniem się okruszków do drugiej reprezentacyjnej warstwy.
Kiedy lukier na torcie zastygnie (przykładając delikatnie palec do lukru nie pobrudzimy się nim) możemy przystąpić do lukrowania właściwego.
Lukrujemy cały tort dosyć grubo, pomagając sobie długim, szerokim nożem i wyrównując wszelkie fałdki.
Kiedy efekt wizualny nas zadowala, tort wkładamy do lodówki by cała, gruba warstwa lukru stężała – ja włożyłam go do lodówki na noc.
Kiedy lukier się utwardzi przystępujemy do końcowego dekorowania.
Do pozostałego lukru pomarańczowego dosypałam dużą ilość kakao i zmiksowałam.
Lukier włożyłam do szprycy, narysowałam żyrafie oko, usta i łatki, które potem wyrównałam przy pomocy noża.
Lukrem pokryłam również wafelek ryżowy, który przekroiłam na pół i przytwierdziłam jako uszy. Paluszek grissini przełamany na pół był rogami.
Tort włożyłam do lodówki w której czekał do momentu podania.