co czytać w zimowe wieczory

 

 

 

 

 

Nie wiem jak wy, ale ja mam takie fale czytelnictwa.

Czasami porwie mnie wir pracy, licznych obowiązków domowych, dzieciowych, małżeńskich i trudno zleźć chwile dla siebie.

A kiedy uda się znaleźć te chwile, to akurat coś innego mnie porwie np relaksuję się oglądając namiętnie youtuba bo wciąga mnie codzienność rodzinki SaconeJoly’s.

A potem jedna dobra książka wpadnie mi w ręce, pochłonę ją dosłownie jednym tchem i zaczyna się lawina czytelnicza. 

Wtedy nadrabiam zaległości i piętrzące się stosy z miesięcy – bo mimo że momentami czytam mniej, lub tylko dziecięce lektury (bo to akurat codzienny rytuał wieczorny od którego nie ma odstępstwa), to książki do przeczytania namiętnie kolekcjonuję i składam wszystkie na rosnącej kupce pod ścianą obok łóżka w sypialni (tak stolika nocnego jeszcze się nie dorobiłam w nowym mieszkaniu, jak wielu rzeczy, ale to też ma swój urok).

 

A wy co teraz czytacie? Napiszcie mi koniecznie!

 

 

 

 

 

 

 

A wszystko zaczęło się od „Nie mów nic” Barbary Freethy wydanej nakładem wydawnictwa Bis.

Książka rewelacyjna !

Dostała ode mnie ocenę 5/5 i zdecydowanie jest najlepsza spośród tych o których dziś Wam napiszę. Wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała w napięciu do samego końca. Nie mogłam się od niej oderwać, więc czytałam i czytałam aż niestety skończyła się.

Potem sporo o niej rozmyślałam, opowiadałam mężowi, wywarła na mnie wrażenie, wywołała emocje a to w mojej skali zawsze wysoko punktuję.

Julia – główna bohaterka książki planuje właśnie swój ślub. Jest w momencie wyboru miejsca na przyjęcie weselne i udaje się w tym celu z narzeczonym do miejskiego muzeum.

Kiedy czekają na spotkanie z dyrektorką muzeum postanawiają zajrzeć do sali obok, w której akurat prezentowana jest wystawa zdjęć znanego fotografa.

Julii uwagę od razu przykuwa jedno zdjęcie i sprawia, że nic potem już nie jest takie samo. Zdjęcie które burzy jej spokój, wywołuje wątpliwości i setki pytań –  przedstawia małą, przerażoną dziewczynkę trzymającą rączkami kraty bramy sierocińca w Moskwie (w latach zimnej wojny). Dziewczynkę która ma na szyi wisiorek, dokładnie taki jaki ona odstała od matki kiedy była dzieckiem. Dziewczynkę w której rozpoznaje siebie.
Nie wie jak to możliwe bo jest Amerykanką, wychowała się w pełnej rodzinie, nie była adoptowana.

Jej matka zmarła jakiś czas wcześniej, więc nie może wypytać o swoje wątpliwości, które nie dają jej spokoju.

A ponieważ autor zdjęcia nie żyje, Julia postanawia zwrócić się o pomoc do jego syna. Razem, zdeterminowani są by odkryć mroczne tajemnice przeszłości.

Bardzo klimatyczna książka, która jako pierwsza sprawiła, że zainteresowałam się kulturą Rosji.

Nieprzewidywalność i świetne zwroty akcji – ksiażka do końca trzymała w napięciu.

Polecam !

 

Wydawnictwo Bis

miękka okładka

445 stron

data wydania 2014

 

nie mów nic

 

 

 

 

 

 

Katarzyna Enerlich „Prowincja pełna snów”

Szybko przeczytana „nie mów nic” na nowo rozbudziła  moją pasję czytelniczą i potrzebę czytania w każdej wolnej chwili, dlatego jak tylko wypatrzyłam premierę najnowszej części Prowincji, tak nie mogłam się doczekać kiedy sobie z nią zasiądę w zimowy wieczór (późny wieczór – kiedy dzieciorki będą już smacznie spać) z kubkiem kawy zbożowej.

Swoją przygodę z mazurską prowincją rozpoczęłam od podsuniętej mi kiedyś „Prowincji pełnej smaków” – nie była to pierwsza część a czwarta, ale jak się okazało to zupełnie nie miało znaczenia by książkę połknąć i polubić serię.

W zeszłe wakacje, specjalnie na mój urlop na Mazurach w Mrągowie zaopatrzyłam się w najnowszą wtedy część „Prowincję pełną szeptów” która okazała się być tomem 6 – to jednak również zupełnie nie wpłynęło to na mój odbiór książki.

Teraz w rękach miałam tom 7, czyli choć raz zgodnie z kolejnością 🙂 I przeczytałam zbyt szybko (heh mam tak, że nie lubię zaczynać i kończyć książek – wy też?)

Katarzyna Enerlich tworzy w swoich książkach niesamowity klimat Mazur (gdzie sama mieszka) – sielski, magiczny, urzekający.

Ludmiła – główna bohaterka serii to czterdziestolatka, mieszająca na pięknej wsi w drewnianym domu. Ceni sobie życie spokojne, zgodne z naturą, pisze książki, wychowuje córeczkę, dużo gotuje i stara się by było zdrowo, ćwiczy jogę i rozplątuje swoje poplątane relacje miłosne, relacje z ludźmi, relacje z przeszłością.

Książka jest wciągająca, relaksująca, urzekająca (podobna klimatem do Rozlewiska Kalicińskiej więc jeśli znacie i podobało się jak najbardziej polecam) – bardzo dobra – daję jej 4/5 i czekam na kolejne części z mocnym postanowieniem nadrobienia wszystkich zaległych od początku 🙂

 

Wydawnictwo MG

cena z okładki 34zł

miękka okładka

280 stron

data wydania 2015

 

prowincja pełna snów

 

 

 

 

Powiedz tylko słowo” Anita Mencel

Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale ja często zwracam na nią uwagę i ta okładka – zielona, słoneczna, z pięknym drzewem zrośniętym w kształt serca przyciągnęła mnie i zachęciła by po nią sięgnąć.

Opis również był bardzo zachęcający, bo mówił o tym, że główna bohaterka żyjąca w codziennym maratonie pokus, robiąca karierę – zresztą świetną,
spełnia swoje wszystkie zachcianki, szasta pieniędzmi usprawiedliwiając swoje wydatki jako nagrodę za ciężką pracę, za życie dla pracy, za życie pracą dwadzieścia cztery godziny na dobę.

„Jednak w pewnym momencie zegary się zatrzymają. Wtedy dotrze do niej coś co zmieni jej życie na zawsze […] Jej świat stanie na głowie, a ona sama przejdzie niesamowitą metamorfozę. Przebudzi się i zrozumie, że życie to tylko krótka chwila”.

No cóż muszę przyznać, że ten kto pisał tą zajawkę na okładkę zrobił lepszą robotę niż autorka książki.

Niestety do mnie ta książka nie przemówiła i choć dawałam jej kilka szans i przeczytałam do końca to osobiście, subiektywnie oceniam ją jako słabą i daję 1/5.

Historia oparta na faktach autentycznych – taki napis widnieje na okładce.

Owszem historia piękna, z happy endem – bardzo gratuluję jej głównej bohaterce i cieszę się jej szczęściem, jednak opowiedziana tak bardzo powierzchownie, jakby autorka bała się rozbudowanych opisów.

Bark mi tu dogłębnego opisu postaci, bo poznajemy tylko ich powierzchowność, brak mi w ogóle przymiotników w tej książce!

Historia choć piękna napisana w bardzo przewidywalny sposób, a szkoda bo brak mi tu napięcia rozwijającej się fabuły.

Książka napisana tak, że doskonale czyta się ją bardzo technicznie – przeskakując oczami z wersu na wers nic nie tracimy, nie zatrzymujemy się by smakować chwile spędzane ze słowami, z sytuacjami – dlatego pewnie świetnie sprawdzi się do czytania choćby w zatłoczonym autobusie.

 

Wydawnictwo NovaeRes

miękka okładka

cena z okładki 27zł

215 stron

data wydania 2014

 

powiedz tylko słowo

 

 

 

 

 

 

 

 

Obietnica Łucji” Dorota Gąsiorowska

No dobra przyznam się, do tej książki również przyciągnęła mnie piękna okładka i jeszcze okalająca ją karteczka od wydawnictwa, iż gwarantują że książka się spodoba albo w razie niezadowolenia możemy wymienić ją na inną – na mnie chwyt zadziałał 🙂

I co? I powiem Wam, że ja jestem zadowolona!

Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała w napięciu do końca pomimo tego, że była przewidywalna (co stanowi jej chyba jedyną wadę).

Ja oceniam ją na bardzo dobrze i daję 4/5.

Na pierwszych stronach książki poznajemy Łucję, która nie wiemy jeszcze przed czym ucieka, ale na pewno tak jest skoro zmienia drastycznie fryzurę i swej zaufanej, dobrej fryzjerce dziękuje za przyjaźń a potem wsiada do pociągu.

Przyjeżdża na skraj Polski, do wioski w górach w której podejmuje posadę nauczycielki historii i gdzie zamieszkuje na stancji u miłej, starszej Pani Matyldy nota bene emerytowanej nauczycielki.

Stopniowo dowiadujemy się o lękach Łucji bo wywołują je a może raczej przypominają o nich codzienne sytuacje które ją spotykają – alienująca się mała uczennica, nielubiana przez klasę, z trudną jak się okazuje historią i sytuacją z którą nauczycielka zaczyna się utożsamiać. Z biegiem akcji zaczyna zbliżać się do uczennicy i zaprzyjaźniać – co ma swoje konsekwencje w dalszym życiu małej.

Przypadek sprawia również, że Łucja zaprzyjaźnia się w tej malutkiej wsi z umierająca na białaczkę młodą bibliotekarką i składa jej obietnicę, że odnajdzie ojca jej córeczki, który mógłby opiekować się nią po jej śmierci.

Okazuje się jednak, jak często w życiu że świat jest bardzo mały i wszędzie pełno zbiegów okoliczności.

Wiele wątków jest w tej książce niedopowiedzianych aż szkoda, ze jakaś historia nas omija, chyba ze autorka świadomie zaznaczyła je tutaj i będzie kolejna część powieści.

Polecam !

 

Wydawnictwo Znak

miękka okładka

cena z okładki 34,90zł

427 stron

data wydania 2015

 

obietnica łucji

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

co czytać w zimowe wieczory