Tym wpisem rozpoczynam nową serię postów na moim blogu.
Bardzo lubię takie wpisy czytać u innych, bo można fajnych rzeczy dowiedzieć się o ludziach, lepiej ich poznać.
Długo planowałam taką serię, ale jakoś nie mogłam się zebrać, nawet kiedyś z Anwen (której takie posty uwielbiam) pisałam o tym, a potem jakoś zapomniałam. Ostatnio widząc ją w Krakowie przypomniało mi się i postanowiłam się zmobilizować 🙂
Mam nadzieję, że wpisy będą wam się podobały, zapraszam w komentarzach do pogawędki, byśmy jeszcze lepiej się poznali 🙂
Ten tydzień był dla mnie trochę inny niż zwykle, może to dlatego że miałam okazję pierwszy raz od urodzenia synka gdzieś ruszyć się w świat 🙂
W sobotę 26.10 pojechaliśmy z mężem i synkiem z Warszawy do Krakowa na Blog Orange Talks Taste gdzie byłam jedną z prelegentek i muszę wam się przyznać, że takiego stresa przed wystąpieniem już dawno nie miałam 😉
Swoją drogą powiedzcie czy macie sposoby na radzenie sobie z tremą?
W Krk byliśmy w sumie dwie godziny więc tym razem nawet wielu zdjęć nie mam.
zdjęcie z galerii OBT
Niedziela – dzień nowej książki.
Ponieważ bardzo staram się zarazić moją pasją do książek moją córeczkę – mamy taki mały zwyczaj, że w każda niedzielę dostaje nową książkę.
W tym tygodniu była to nowość w serii książeczek o rezolutnej kotce wydawnictwa Media Rodzina, którą Lila bardzo lubi.
„Kicia Kocia nie może zasnąć” Anita Głowińska
Kicia zaczyna codzienne, wieczorne rytuały: zjada kolację, sprząta zabawki, myje się i przebiera w piżamkę, układa do snu małych przyjaciół, otula się kołderką i słucha czytanej bajki na dobranoc, potem dostaje całusa od mamy i gaśnie światło. Kicia Kocia jednak nie może zasnąć, boi się że w pokoju czai się potwór. Woła mamę. Co mama poradzi przestraszonemu maluchowi i w jaki sposób Kicia przezwycięży strach to w dalszej części
książeczki.
Do mojej biblioteczki kulinarnej też wpadło coś nowego (na blogu trwa jeszcze konkurs w którym Gok jest do wygrania).
W poniedziałek wybrałam się do najbliższego sklepu po małą dyńkę na obiad, okazało się że ostała się ostatnia, stojąca na wystawie, pomalowana i ubrana w czapkę z wiadra ;), ale Pani sprzedawczyni powiedziała, ze jak najbardziej mogę ją kupić. Ważyła bagatela 10kg 😉 i wystarczy nie tylko na jeden obiad.
Największa dynia jaką kupiłam w swoim życiu miała 13kg i było to 5 lat temu jak byłam w ciąży z córeczką. Śmiałam się do męża że może ponosić sobie dynię przed sobą, będzie wiedział jak się czuję 🙂
Pochwalę się wam moimi pomidorami wyhodowanymi na balkonie. Miałam kilka krzaczków, a to całe zbiory – kilka koktajlowych i trzy podłużne (jeden zjedzony przez dziecia zanim zdążyłam zrobić fotkę).
I jeszcze piękne wieczorne niebo.
Zaczęliśmy pracować nad wzmacnianiem odporności u małej więc raz dziennie pije łyżkę naturalnego syropu czosnkowego (1 ząbek czosnku, sok z połowy cytryny, miód, woda) i tran o smaku pomarańczowym, którego serdecznie nie cierpi i zawsze szykuje sobie coś, żeby mogła od razu zagryźć po połknięciu.
Swoją drogą ja jako dziecko a nawet teraz jako dorosła też nie cierpię tranu a wy?
I jeszcze przykładowy jadłospis z tego tygodnia z przedszkola córeczki – gdyby nie ta nutella… ale kasza to duży plus.
W Październiku moją ulubioną herbatką był bukiet ziół a ulubionym śniadaniem omlet.
A co u was?
W tym tygodniu za to przepadałam za prostym koktajlem, który zrobiłam przypadkiem i który tak mi posmakował, że piłam codziennie – łyżeczka rozpuszczalnej kawy zalana odrobiną wrzątku, do tego jogurt naturalny a wszystko dosłodzone łyżką syropu klonowego. YUM!
I jeszcze jedna mega ważna rzecz – na początku tygodnia odnotowałam pierwszy świadomy uśmiech synka – bezcenne 🙂
[…] tamtym roku oprócz ziół udało mi się na balkonie wyhodować jarmuż, listki sałat, pomidorki cherry, rzodkiewki, groszek cukrowy, jadalne kwiaty (ogórecznik, nagietek, nasturcja, […]