Zaczęły się wakacje (oczywiście dla tych, którzy jeszcze je mają 😉 czas nadrobić zaległości w lekturach obowiązkowych.
Pierwsza pozycja jak najbardziej obowiązkowa to najnowszy Zafon.
I pierwsza podstawowa wada – czemu ta książka taka krótka??!
Wystarczyła niestety tylko na jeden wieczór, choć starałam się jak mogłam czytać wolniej, by przedłużyć przyjemność lektury.
Niesamowicie wciągająca!
Czyta się z wypiekami na twarzy, choć muszę stwierdzić że chyba silniejsze emocje wywołały we mnie „Cień wiatru” i „Gra Anioła”.
„Więzień nieba” to jak we wstępie wskazuje autor książka należąca do cyklu powieści świata Cmentarza Zapomnianych Książek, która łączy się z poprzednimi wątkami i postaciami, jednak jak zaznacza można je czytać w dowolnej kolejności.
W „Więźniu nieba” znajdziemy dalsze losy Daniela Sempere i jego żony Bei. Cofniemy się w czasie by poznać młodość i losy wojenne Fermina (który w tej książce staje się postacią pierwszoplanową), a także historię tajemniczej śmierci Isabelli – matki Daniela.
No i Barcelona – uwielbiam ją, a ta widziana oczami Zafona jest niesamowita.
W myśl słów autora, że „prawdziwa Historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła” czekam na kontynuację cyklu bo wiele historii zostało tu nieskończonych, wątki niedopowiedziane i mimo 400 stron został duży niedosyt.
Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: Muza
Kwiecień 2012
Liczba stron: 416