Po świętach nawet nie mam siły myśleć o przygotowywaniu dań i siedzeniu w kuchni. Jestem rozleniwiona i przejedzona a poza tym jednak coś tam jeszcze zostało w lodówce.
Pokażę wam zatem co udało mi się w świąteczny czas przeczytać.
Na mojej półce na której układam książki do przeczytania ad hoc piętrzyła się już naprawdę pokaźna sterta. Przed świętami jednak zupełnie było mi brak czasu a może chęci. W święta wzięłam jedną z książek, wsiąkłam z nią a potem była następna i następna. Wy tez tak macie, że czasami długo nic a potem jedna książka porusza lawinę kolejnych czytanych?
„Barbara Ogrodowska „Tradycje polskiego stołu”
Wydawnictwo Muza i jedna z moich ulubionych serii „Ocalić od zapomnienia” (pokazywałam wam tu już inną z tej serii).
Wzięłam do reki ten pięknie wydany album, by poszukać czegoś o tradycjach wielkanocnego stołu.
Co ciekawego wyczytałam?
Wielkanoc jest największym i najstarszym świętem chrześcijan. Uczta wielkanocna zwana święconem była tak okazała i obfita, jak tylko pozwalały na to posiadane środki.
Na wielkanocnym stole musiały znaleźć się pokarmy poświęcone w kościele. Po pierwsze uważano, że w dniu Zmartwychwstania Pańskiego nie godzi się jeść pokarmów nieobmodlonych, po drugie wierzono, że święcona woda czyni jadło strawniejszym i chroni żarłoków przed skutkami nadmiernego jedzenia.
Początkowo
święcono wszystko, co ludzie na święta mieli jeść, a księża objeżdżali domy wszystkich parafian i święcili pokarmy. Dopiero w końcu XVIII wieku Kościół wydał decyzję o święceniu symboli jedzenia i to w kościele (często zdarzało się bowiem, że księża nie zdążali wrócić ze święceń na rezurekcję).
Śniadanie wielkanocne poprzedza w Polsce ceremonia dzielenia się święconym jajkiem. Niegdyś po podzieleniu się nim, a przed rozpoczęciem uczty, każdy z domowników (nawet dzieci) musiał zjeść całą startą laskę chrzanu jako symbol umartwiania się przed smacznym posiłkiem.
W dawnej Polsce bogacze wydawali święcone z niebywałym przepychem, gdzie nie mogło zabraknąć podawanych na stół pieczonych, całych dzików, jeleni czy setek ciast.
Na święconym u ks. Sapiechy serwowano dania w ilości pór, miesięcy, tygodni, dni a nawet godzin w roku (np. 4 dziki, 12 jeleni, 52 ciasta. 365 babek itd.)
W książce możemy też znaleźć oryginalne przepisy na głowiznę faszerowaną, pieczeń baranią na dziko, babę podolską z 60 żółtek i wiele innych.
Oprócz takiego właśnie opisu tradycji wielkanocnego stołu, w książce znajdziemy również rozdziały poświęcone świętom Bożego Narodzenia, polskiemu postowi, jedzeniu w czasach biedy i głodu, tradycjom codziennego polskiego stołu, zapasom i przetwórstwu domowemu, oraz tradycjom i historii poszczególnych rodzajów pożywienia pochodzących z pól, sadów, łąk, lasów, zagród oraz o przyprawach.
Bardzo ciekawa książka i nie raz będę tu pewnie o niej wspominała.
Polecam !
Przyznam szczerze, że miło i przyjemnie się czyta Twój Portal. Masz wielki talent, ambicję i lekkie pióro… gratuluję 🙂
Zapowiada się super.