Wczoraj wieczorem zapukały do nas dzieciaki z naszego bloku chodzące za słodyczami i z psikusami. Moja półtoraroczna córeczka oczywiście zachwycona po pierwsze gośćmi, po drugie dziećmi wybiegła za nimi w skarpetach na korytarz. Za nią wybiegłam ja, również w skarpetkach, ale ze stwierdzeniem, że jeśli córka ma ochotę to chwilę się za dzieciakami poszwędamy. Nasi Halołinowcy zapukali do drzwi sąsiadki w starszym wieku, wymawiając do niej formułkę „Cukierek albo psikus” a ona odpowiedziała, że owszem da im cukierki, jeśli obiecają, że na Boże Narodzenie przyjdą śpiewać kolędy, bo trzeba podtrzymywać nasze polskie tradycje. Tak mnie to uderzyło. Chyba rzeczywiście z większą łatwością teraz przyjmujemy różne mody i obce wpływy, co uważam jest fajne, inspirujące ale chyba naprawdę zatracamy, zapominamy nasze polskie tradycje. Fakt, że polskie Święto Zmarłych jest smutnym, refleksyjnym świętem, ale taka już nasza słowiańska natura. Po 15 minutach szwędania się za dzieciakami mojej córce znudziło się i bardziej atrakcyjne stało się wdrapywanie na schody, więc kiedy jej się udało wróciłyśmy do domu a ja zaczęłam przekopywać książki w poszukiwaniu polskich tradycji pierwszych dni listopada.

W jednej z moich ulubionych książek „Polskie tradycje świąteczne”Hanny Szymanderskiej znalazłam taki opis: „Dzisiaj nikt już nie praktykuje tych zwyczajów, ale kiedyś na Zaduszki pieczono specjalne „Zaduszne bułki lub małe chlebki. Wszystkie miały kształt długiej bułki z odciśniętym pośrodku krzyżem. Bułki przywożono na cmentarze, po poświęceniu rozdawano cmentarnym żebrakom, a ci odmawiali za dusze „Wieczny odpoczynek”.

Bardzo spodobał mi się zwyczaj wypieku takich chlebków, bo choć żebracy wolą teraz zdecydowanie pieniądze niż chleb, sama myśl o wiepiekaniu chlebków w intencji naszych bliskich zmarłych wydaje się piękna. Zaczęłam poszukiwać więc przepisu na owe bułeczki, w książkach, w internecie – nic nie mogłam znaleźć. Spróbowałam więc znaleźć jakieś wskazówki o wypiekaniu chlebów w dawnych czasach i z pomocą przyszła mi „Księga chleba” i rozdział „Dawne sposoby wypiekania chleba”. Cytuję: „Zwykle do jednorazowego pieczenia chleba brano ćwierć korca mąki razówki, mielonej ręcznie w żarnach domowych. Chleb rozczynia na noc kobieta, sypiąc mąkę do dzierży. Drewniane naczynia służyły do przygotowywania ciasta chlebowego, wówczas wyrabianego bez drożdży, jedynie na zakwasie. W tym celu za każdym razem zostawiano trochę ciasta z rozczynu, by go dodać do następnego wypieku.”

 A więc mąka razowa, zakwas i woda, bo dalej wyczytałam, że sól była „świąteczną przyprawą”.

 

Składniki:

50 dag mąki żytniej

3 łyżki zakwasu

1 szkl wody

 

Wykonanie:

Wieczorem dnia poprzedniego połowę mąki wymieszać z wodą i zakwasem. Następnego dnia dodać resztę mąki, dobrze wyrobić ciasto, zostawić do wyrośnięcia. Naciąć chleb nadając znak krzyża. Piec ok 40 minut w 160 st.

 

polski chleb zaduszny

Chlebek włączam do akcji „Gotujemy po polsku„, której patronem jest serwis Zpierwszegotloczenia.pl

Gotujemy po polsku!