Jednym z moich noworocznych postanowień (choć szczerze mówiąc nie lubię ich robić) jest ponownie wyhodować zakwas i zacząć piec chleby właśnie na nim.
Jednak zanim to nastąpi wróciłam do ich substytutu – ponownie zakochałam się w nocnych chlebach na drożdżach, które w tajemniczy sposób kiedy tak sobie leżakują zyskują potem na wilgotności i wspaniałej strukturze miąższu.
Potem przy krojeniu nie kruszą się jak te tradycyjne drożdżowe.
Składniki:
400g mąki – u mnie orkiszowa jasna typ 700
100g mąki żytniej chlebowej
łyżeczka drożdży suszonych
łyżeczka soli
1 nieduża marchewka
garść orzechów włoskich
2 szczypty kurkumy
300ml zimnej wody
Wykonanie:
Do miski wsypujemy mąki, sól, drożdże, kurkumę, orzechy i mieszamy wszystko.
Dodajemy startą na tarce marchew i wodę – mieszamy tylko do momentu aż składniki ciasta połączą się (absolutnie nic nie wyrabiamy i nie zagniatamy).
Miskę z ciastem przykrywamy folią i zostawiamy na noc na kuchennym blacie.
Następnego dnia ciasto dobrze mieszamy i zostawiamy do wyrośnięcia na 1-1,5h.
Piekarnik rozgrzewamy do 220 st z naczyniem żaroodpornym z przykrywka w środku.
Gorące naczynie wyjmujemy z piekarnika, przekładamy ciasto, przykrywamy i pieczemy przez 30 min.
Zdejmujemy przykrywkę i pieczemy jeszcze 15 min.
A drożdży świeżych ile to będzie?
3dag