
W tamtym roku była żyrafa dwójka w tym roku tygrysek trójka 🙂
Kontynuuję moje cyferkowe torty 🙂
Co prawda urodziny były już dwa tygodnie temu, ale wreszcie mam chwilę by opisać co i jak a w kolejce czeka jeszcze jeden tort do pokazania.
Ten tort jest prosty do przygotowania – największa trudność to chyba wycięcie cyfry 3.
Ponieważ lukier maślany jest dosyć słodki, nadzienie tortu jest jogurtowo-galaretkowe.
Do barwienia lukru użyłam naturalnych barwników – soku z marchewki i kakao – więc spokojnie ciasta mogą spróbować też maluchy.
Składniki:
ciasto:
biszkopt z podwójnej porcji z tego przepisu
krem:
400ml jogurtu
1 galaretka malinowa
1 łyżeczka żelatyny
dekoracja:
1 porcja lukru maślanego z tego przepisu
sok świeżo wyciśnięty z marchewki – u mnie to było ok 100ml
kakao
paluszki na wąsy
kolorowe groszki na oczy
Wykonanie:
Tort zaczęłam przygotowywać dzień wcześniej.
Upiekłam biszkopt w dużej prostokątnej blaszce (30x35cm).
Zostawiłam do ostygnięcia. Ponieważ cyfrę 3 nie jest tak prosto wyciąć jak 2, najpierw cały biszkopt przekroiłam na pół przez całą długość by otrzymać 2 blaty ciasta, potem okroiłam go na cyfrę 2 (instrukcja na zdjęciu), odcięte kawałki biszkoptu nie będą nam już potrzebne.
Galaretkę i zmieszaną z nią łyżeczkę żelatyny rozpuściłam w 100ml wrzątku, zostawiłam do ostudzenia.
Zimny jogurt ubijałam mikserem w wysokim pojemniku aż zrobił się bardziej puszysty. Dodałam ostudzoną galaretkę i jeszcze chwile ubijałam. Odstawiłam do lodówki do schłodzenia.
Spód tortu przełożyłam na naczynie na którym miał być podawany (ponieważ jego kształt był dosyć nietypowy u nas sprawdziła się duża szklana deska).
Kiedy krem jogurtowo-galaretkowy zaczynał tężeć wyłożyłam go na spód tortu i przykryłam wierzchnią warstwą biszkoptu.
Na torcie położyłam plastikową deskę do krojenia a na niej szklaną salaterkę, tak by delikatnie i równomiernie obciążyć cały tort ( by idealnie się skleił).
Tort wstawiłam do lodówki na około 2-3 godziny.
Przygotowałam lukier maślany i zabarwiłam go na pomarańczowo sokiem marchwiowym.
Kiedy krem w torcie idealnie zastygł, rozpoczęłam lukrowanie.
Należy tu wspomnieć, że lukier maślany powinien mieć idealnie miękką konsystencję by dobrze się rozsmarowywał (jeśli jest za gęsty, można przez kilka sekund podgrzać go w mikrofalówce).
Cały tort (górę i boki) pokryłam cienką warstwą lukru i włożyłam do lodówki. Pierwsza warstwa jest zabezpieczeniem przed kruszeniem się tortu, przed wyciekami kremu, przed dostaniem się okruszków do drugiej reprezentacyjnej warstwy.
Kiedy lukier na torcie zastygnie (przykładając delikatnie palec do lukru nie pobrudzimy się nim) możemy przystąpić do lukrowania właściwego.
Lukrujemy cały tort dosyć grubo, pomagając sobie długim, szerokim nożem lub silikonową szpatułką i wyrównując wszelkie fałdki.
Kiedy efekt wizualny nas zadowala, tort wkładamy do lodówki by cała, gruba warstwa lukru stężała to będzie ok 2-3 godz.
Kiedy lukier się utwardzi przystępujemy do końcowego dekorowania.
Do pozostałego lukru pomarańczowego dosypałam dużą ilość kakao i zmiksowałam.
Lukier włożyłam do szprycy, narysowałam tygryskowi oczy (na nie położyłam fioletowe groszki), nos ( w niego wbiłam paluszki jak wąsy) i paski, które potem wyrównałam przy pomocy noża.
Tort włożyłam do lodówki w której czekał do momentu podania.