Bardzo serdecznie dziekuję wam za tak liczny udział w konkursie.
Było naprawdę wiele super odpowiedzi i jury miało dużo pracy z wyborem zwyciezców.
Oto 13 nagrodzonych odpowiedzi.
Nagroda główna
1.dziubek
Jest sobota.
Rano.
Nikt nic od nas nie chce. Nikt nie dzwoni. Możemy się wyspać.
W końcu się wyspać.
W końcu w wymarzonym nowym mieszkaniu.
Stara kamienica z drobniutkimi zielono-czerwonymi witrażami na klatce schodowej.
W mieszkaniu białe ściany, dębowa skrzypiąca podłoga. Wielkie okna z wodokiem na krakowskie Stare Miasto.
Rano. Pierwsze promienie słońca niesmiało zaglądają do naszego mieszkania, odbywają leniwą wędrówkę po parapecie puszczając oczko do wyschniętego fikusa (pozostałości po byłych właścicielach), po stosie nierozpakowanych kartonów, po pustej butelce wina, wypitego z okazji pierwszej nocy tutaj… w końcu natrafiają na materac, gdzie głębokim szczęśiwym snem śpi dwoje ludzi. Ja i On. My.
Promienie słońca są zawstydzone i szepczą sobie nawzajem do ucha, że to nie wypada budzić tak słodko śpiących ludzi, jednak przełamując wszelkie opory, delikatanie wchodzą swoimi cienkimi jak nitki szafranu nóżkami na nasze twarze, zaglądają z zaciekawieniem pod zamknięte powieki.
Nie sposób się im oprzeć, bo gdy już jedna szafranowa niteczka podniesie twoją powiekę reszta rzuca się jak szalona i też chce zagościć w twoim oku.
Mrucząc więc cichutko powoli się budzimy.
Patrzymy na siebie.
Patrzymy na naszą piękną zupełnie nieumeblowaną sypialnię, której szerokie trzyskrzydłowe otwarte drzwi prowadzą do wielkiej kuchi poączonej z jadalnią czy salonem, jeszcze tego nie wiemy.
Wiemy, że jest pięknie. Że spełniły się nasze marzenia. Że się kochamy.
Że jesteśmy głodni.
Głodni nowego życia tutaj, głodni szału meblowania i dekorowania mieszkania, głodni spotkań z przyjaciółmi przy wielkim stole (którego jeszcze nie mamy) do szarego rana.
I głodni po prostu.
Śniadania uwielbiamy. Śniadania długo przygotowywane. Długo jedzone. Leniwe.
Śniadania pełne rozmów. I te pełne ciszy. Te z książką w ręku. I te z włączonym telewizorem czy radiem. Wspólne. Muszą być wspólne. Razem.
Wygrzebuję się spod kołdry w ulubione czerewone kwiatki. Zaczynam szperać wśród pudeł i wreszcie znajduje to, czego szukałam. Karton z napisem KUCHNIA, a obok ten malutki z napisem JEDZENIE.
Z pierwszego wyciągam mokkę do zaparzania kawy, blender, patelnię.
Z drugiego jajka od babci, resztkę razowego chleba z figami, który piekłam dwa dni przed przeprowadzką, miód gryczany, słoiczek czerwonego pesto z własnych suszonych pomidorów, earl greya, kawę, kubek ulubionego jogurtu greckeigo i paczkę z bakaliami od moich rodziców (morele, śliwki, żurawina, wiórki kokosowe).
Nie wygląda to najlepiej. Najróżnorodniej.
Ale nawet tych kilka produktów pobudza moją wyobraźnię.
Ukochany nie lubi słodkich śniadań, ja uwielbiam. Wszystko staje się jasne i proste.
Wiórki kokosowe zalewm wodą. Podobie jak suszone śliwki i morele herbatą.
Ukochany śpi.
Lekko uchylam drzwi od balkonu w sypialni.
Grzebię dalej w kartonach. Ustawiam nasze kwiaty na parapetach, niektóre na balkonie. Wieszam ulubione zdjęcie z Barcelony na jedynym gwoździku wystającym ze ściany.
Przytulam się do Niego.
Ukochany budzi się po raz drugi, tym razem to nie szafran, a chilli miłości otwiera mu oczy.
Śniadanie. Koniecznie chce przygotować razem Śniadanie.
Ja dla Niego. On dla mnie. Jak zawsze.
Miksuję wiórki i odciskam z nich na ściereczce do miski mleko.
Stawiam na ogień kawę. I mleko. Z odrobiną miodu.
Dwie kromki chleba z figami wstawiam do gorącego piekarnika, żeby były chrupiące.
Rozgrzewam patelnię i smażę na niej jajka sadzone. Niedługo, tak żeby żółtko się rozpływało. Tak jak lubi.
Smaruję grzanki pesto i kładnę na nie jajka.
On w tym czasie podgrzewa owoce napęczniałe rozkosznie w herbacie.
Wykłada do miseczki jogurt.
Wyciska z odnalezionych w kartonie pomarańczy sok.
Wykłada na jogurt owoce i polewa je miodem.
Ja nalewam kawę do kubków. Dodaję mleko.
Prosto. Jasno. Z miłością.
Nie ma stołu. Nie ma łóżka. Nie ma krzeseł.
Jesteśmy my. Tylko to się liczy.
Wystawiamy na balkon dwa pudła z książkami.
Siadamy na nich.
Majowe słońce teraz już zupełnie bezwstydnie zagląda nam w twarze.
Jemy nasze Śniadanie. Pierwsze Śniadanie Tutaj.
2. luska
Pani Jajecznica leżała już od jakiegoś czasu na talerzu obserwując śpiącą postać. Kobieta przykryta była kocem. Oddychała tak równomiernie, że dla Pani Jajecznicy było to coś w rodzaju muzyki. Zazdrościła ludziom. Zazdrościła, że mogą oddychać, spać, a potem się budzić i znowu spać. Ich życie jest tak fascynujące! Jajecznica potrafiła się tylko ścinać na patelni. Obserwowała kobietę z niekrytym podekscytowaniem. Wtem usłyszała ciche westchnienie. Przypomniała sobie o obecności Kromki chleba. – Jesteśmy takie zwyczajne. Myślisz, że jej posmakujemy? – spytała nieśmiało Kromka, najwyraźniej przeżywająca chwile zwątpienia.Nieważne jak smakujemy. -odpowiedziała Pani Jajecznica – Przekazujemy miłość. Sprawiamy, że serce się ludziom śmieje, nawet jeśli na ich twarzy widać grymas zniesmaczenia. Pani Jajecznica nie była jednak pewna swoich słów. A co będzie jeśli kobieta nas odrzuci, spojrzy na nas z obrzydzeniem? Jej rozmyślania przerwał donośny dźwięk budzika. Kobieta przekręciła się, następnie otworzyła oczy i powoli się podniosła. Jej wzrok skierował się ku Jajecznicy i Kromce. Nastąpiło kilka sekund ciszy. Napięcie było dla Jajecznicy nie do zniesienia, ale warto było czekać. Jajecznica zobaczyła najpięknięjszą rzecz jaką kiedykolwiek w swoim krótkim życiu ujrzała. Uśmiech. Szeroki, szczery, cudowny! Obok Pani Jajecznicy leżała karteczka: Mamo! Kiedyś to Ty zawsze robiłaś mi śniadania. Teraz moja kolej. Kocham, O. Pani Jajecznica spełniła swoje zadanie i uznała, że jest najszczęśliwszą jajecznicą na świecie!
Dla mnie liczy się sam gest. Osobiście wolę przypalonego omleta w łóżku od śniadania w restauracji, bo wiem, że ktoś się postarał, poświęcił swój czas. A jeżeli posiłek będzie niejadalny to można się przynajmniej pośmiać ;).
3. mamajulki080506
Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje babcia dawno temu mówiła,
Lecz, aby rano z łóżka mnie wyciągnąć na pewno by sobie nie poradziła
Bo ja każdą minutkę pod kołdrą cieplutką bardzo szanuję,
Na głodnego z domu do pracy wybiegam, choć słyszę, że na starość tego pożałuję
Tak mama mawia i mąż mnie przestrzega, lecz to nie skutkuje
Przez pięć dni w tygodniu tak robię, w weekend się reflektuję
Bo pragnienie bycia dobrą żoną w głębi serca mego się budzi,
Więc w głowę zachodzę, jak mego męża słodko mam obudzić.
Mama tacie kanapki do pracy każdego dnia robiła,
Jam, żona marnotrawna, zwyczaj ten dawno temu porzuciłam…
W sobotę, niedzielę rano z trudem z wyra się zwlekam, jęczę i mamroczę,
Cichuteńko do kuchni człapię, patelnię wyciągam, jajka i boczek.
Wiem, że jajecznica i romantyzm, jak pies z kotem do siebie pasują,
Lecz co mam zrobić, gdy właśnie na jajówkę mój mąż się ze smakiem oblizuje.
Żeby zwyczajnie nie było, seksowną koszulkę na siebie narzucam
Mgiełkę perfum nad sobą rozpylam i włosy rozpuszczam
Tak cichutko jak wybiegłam, wchodzę do chrapiącego ślubnego,
Pachnącą tacę stawiam na szafeczce, pocałunkiem delikatnym budzę Pana mego.
Jeden całus w nosek, drugi w ucho, już czuję, że na marne poszła nad śniadaniem praca
Zanim się obejrzę godzinka mija, a ja w jego objęciach do rzeczywistości wracam
Jajecznica smutno czeka, wszak główną bohaterką być miała,
Na plan drugorzędny przez Panią zrzucona, w dodatku zimną się stała.
Lecz Pan nie narzeka, z uśmiechem na ustach ją pałaszuje,
Wszak aktywność fizyczna z rana głód wzmaga i sprawia, ze nawet zimna jajecznica jak kawior najdroższy smakuje.
Bo w całym tym przepisie na udane śniadanie nie o talent kulinarny przecież chodzi,
Najważniejsze, to wiedzieć, co komu radość sprawia i z tym do niego rano przychodzić 🙂
Nagrody pocieszenia
1. Darya
Co rano Hiszpan z prowincji Lugo
Serwuje żonie ciasteczka LU Go!
Zjedz w łóżku kochanie
Pożywne śniadanie.
Będziemy jeszcze figlować długo.
2. Joasia
Wstałam i oszalałam, bo śniadanie do łóżka dziś otrzymałam! 🙂 A napomnę, że nigdy go nie dostawałam! Niby nic nadzwyczajnego, niby nic niezwykłego, choć strasznie wyjątkowego i bardzo miłego! Na talerzu leżał ON- piękny, jędrny, z wnętrzem dość urodziwym- jak na takiego prostaka przystało! Dusza szalenie ciekawa, nieco dziwna, baardzo kolorowa: żółta, zielona, pomarańczowo- biała a nawet lekko czerwonawa!Czerwonawa- papryka tam była! która świetnie się komponowała i pląsała z ostrą i wyraźnie doprawioną salsą pomidorową!Żółcią- ser gouda mnie raził! chyba mnie cwany kokietować próbował! Białe- szparagi, swym delikatnym urokiem i subtelnym smakiem uwieść mnie chciały przenosząc w krainę podniebnych rozkoszy!Pomarańczą- curry wraz z kurkumą kusiła- młodego, prężnego kurczaka , który zafascynowany tym duetem, opętany bezgraniczną namiętnością, kochał się z nimi brązowiejąc na aromatyczniej oliwie…Ten wielokolorowy związek barw tylko z NIM się tak niesamowicie komponował. Jego wnętrze było wprost idealne- pikantne, wyraziste,a nawet lekko soczyste. Aż podejrzane, że tak dobrze może być skomponowane!A ON? Kim był ON? Którego ja sama uwielbiałam i nad wyraz pożądałam! ON- „facet” prosty: szczypta soli, trochę mąki- może więcej , szklanka mleka albo dwie, kilka jajek- chyba z dwa i to tyle. Teraz mieszam, później smażę i mój pożądany w kilka minut zrealizowany! Teraz łączę dwóch kochanków: jak Romea i Julię podczas wspólnej, długo wyczekiwanej nocy. W miłosnym uścisku już nikt ich nie rozdziel,i chyba że będą to zwaśnione rodziny? Lecz nie w tym wypadku, moi drodzy kochani! 🙂 Co więc na śniadanie dzisiaj dostałam? To proste! Od męża na piątą rocznicę wspólnego pożycia- naleśniki z kolorowym farszem otrzymałam! 🙂 Jak już mówiłam- niby nic nadzwyczajnego, niby nic niezwykłego, lecz w moim przypadku coś nieprzewidzianego! Dziękuję Ci mężu, za piękny poranek, za wspólne pożycie i malowniczą przyszłość u Twego boku!I proszę Cię luby zaskakuj mnie częściej- ot to takie proste, nieskomplikowane, no może banalne i trochę oklepane, ale radość ma wielka i serce me Ci wdzięczne za Twe trudny każdego takiego poranka!
3. mopswkuchni
W tygodniu mój mąż dostaje ode mnie śniadanie do łóżka co dzień 🙂 Musi zdążyć wcześnie rano na pociąg z Łodzi do Warszawy. Ja pracuję w domu, więc staram się chociaż tak go wspomóc 🙂
A ciekawe co myśli o tym nasza mopsica Pumba 😛 Może coś takiego?…
Co to za pomysł mopsi panie,
Aby w łóżku jeść śniadanie?
Znów wszędzie będą okruszki!
Komentuje mops z poduszki!
Ja jeśli już to jajecznicę proszę,
bo całej tej pańci zieleniny nie znoszę!
Najlepiej z jakąś kiełbaską,
I tak będą mówić, że jestem grubaską!
Chyba, że jakieś dobre ciacho do chrupania,
bo ja lubię coś przegryźć z samego rana 🙂
4. donpedro9
W moim domu śniadanie dla moich maluchów jest priorytetem. Niestety do łóżka im go nie podam. Skutki byłyby opłakane. Staram się aby każde śniadanko wyglądało i smakowało wyjątkowo. W codziennym wyścigu z czasem, stawiam na prostotę wykonania, wartość odżywczą i energię zawartą w posiłku. Moi chłopcy bardzo jej potrzebują. Moim pomysłem na wyjątkowe śniadanie jest po prostu ZDROWIE i ENERGIA. Pomyśleliśmy, że na potrzeby konkursu zrobimy nagranie z naszego przykładowego śniadania. Pokazujemy tam co nam smakuje i jak wygląda nasz początek dnia. Regulamin tego nie zabrania , tak więc zapraszamy na film:
youtu.be/Pkfyza7e2x8
Miłego oglądania i smacznego 🙂
5. Książkozaur
Najchętniej serwuję śniadanie do łóżka synkowi 🙂 Mój superprzepis: zabieram synka do swojego łóżka, on dostaje cyca, a ja śpię dalej 😉
Ja jestem bardziej wymagająca, kocham jeść, a poranne wylegiwanie się, ze śniadaniem czy bez, od miesięcy pozostaje w sferze marzeń, więc jak by już było, to powinno być porządne. Świeże, cieplutkie bułeczki z masłem i wędliną, z jajecznicą i talerzem duszonej cebulki (koooooocham!). A potem sterta domowych gofrów (to mój akademikowy Mąż umie świetnie) z nutellą i prawdziwą bitą śmietaną oraz nieodłączny wielki kubek gorącej kawy z przyprawą Kamisa (to nie reklama ;). I najchętniej do tego książka i cisza (jak brzmi cisza, ktoś pamięta?)!
Mój Mąż jest prosty w obsłudze, żyje buziakami i tuleniem, jak to my mówimy ewentualnie podzieliłabym się z nim moimi goframi 😉
6. Babciagramolka
Ba ! Kto nie lubi być rozpieszczany . Najpiękniejsze śniadanie do łóżka ( przekonacie się o tym moje mołe jak już będziecie w moim wieku ) to pobudka w Dzień Babci ale tylko wtedy gdy wypada ten dzień w sobotę lub niedzielę i któreś z wnuków nocuje u nas . Rano busdzi mnie wtedy szuranie ławy , która zostaje dostawiona do tapczanu . Potem pachnie kawą ( mała filiżanka z mocnym szatanem – gorąca gorzka , kilka łyków ) . Otwieram oczy . Na stole stoi jajeczko na miekko schowane pod kapturkiem , gorąca bułeczka , rzodkiewki , pomidorki kiktajlowe , masło . A jak już zjem to dostaje jeszcze gorącą – świeżo zaparzoną herbatę ( z czajniczka , sypaną np z hibiskusem ) i ciasteczko .Kto zgadnie jakie ? No pewnie ! Przecież Babcia musi mieć siły żeby wstać i zrobić pyszny obiad dla wnuków ( a dzieciaki tylko powtarzają np to Lu ….Babciu ):)
7. pinkcake
Kiedyś przed zamążpójściem uwielbiałam jeść śniadanie w łóżku, z książką i wielką michą owsianki z orzechami, bananami i suszoną papają oraz obowiązkową gałką lodów borówkowych. Jednak teraz jedzenie w łóżku musiałabym okupić półgodzinnym gderaniem męża, że nie życzy sobie żadnych okruszków ani lepkich plam na pościeli:) Jednak kiedy dopadła mnie przeraźliwa choroba i nie miałam siły podnieść ręki, ten sam mąż karmił mnie łyżeczką owsianką z suszonymi śliwkami, pilnując by z drżących ust nie leciały drobiny.
Najlepsze śniadanie to takie, które jemy z ukochaną osobą. W łóżku czy przy stole, z kanapką, owsianką czy kawałkiem tortu czekoladowego z poprzedniego dnia (nigdy nie mogę się powstrzymać;)), liczy się to, że zaczynamy razem dzień
8. jolunia55
Zawsze miałam marzenie,by obudzi się na Haiti i zobaczyć tańczącego w spódniczce z trawy mojego męża,który niesie mi śniadanie do hamaka,na którym ja właśnie wdzięcznie przecieram zaspane oczęta.Małżonek podryguje w takt Lambady i niesie tacę,na której koniecznie napój z mleka kokosowego i parasolką w szklance oszronionej lodem,cieplutkie bułeczki i mój ukochany twarożek ze szczypiorkiem.Budzę się jednak w Polsce.W swoim łóżeczku,tylko małżonek niezmiennie ten sam z tacą ,gorącą kawusią i gorącą bułeczką z moim ukochanym twarożkiem.tak niezmiennie od lat się budzę i to najwspanialsza pobudka na świecie!
9. Dżej Em Kej
W moim autorskim przepisie na smakowite śniadanie podane prosto do łóżka najistotniejszym składnikiem jest łóżko. Tak, tak właśnie ono ma tutaj kluczowe znaczenie. Owszem stosunkowo ważnym elementem będzie także pościel, bowiem śniadanie najlepiej smakuje konsumowane w towarzystwie stuprocentowej bawełny, w zgodnych z najnowszymi trendami pastelowych odcieniach (polecam róże, żółcie oraz błękity). Dodam tu jeszcze, że poranny posiłek idealnie skomponuje się z następującymi wzorami na poszwie: kwiaty, pasy i krata. Natomiast grochy, groszki i fasolki, z racji swych wiatropędnych właściwości w tej kwestii będą raczej passe. Och, widzę że jednak nieco odbiegłam od tematu. Powracam więc do gwoździa programu, czyli łóżka we własnej osobie. Otóż łóżko podane razem ze śniadaniem musi być wygodne. A cóż znaczy ten enigmatycznie brzmiący przymiotnik? Wygodne łóżko to łóżko ani zbyt twarde, ani zbyt miękkie. Po prostu w sam raz. Wiem, że moje tłumaczenie jest dość zawiłe, więc może podam zrozumiały dla wszystkich, konkretny przykład. Wyobraźmy sobie łóżko z twardym materacem. Budzimy się, otwieramy oczy a przed nami taca z (nomen omen) jakiem na twardo, tostem, herbatą. Przyjmujemy więc pozycję półleżącą i zabieramy się do jedzenia. Ale nagle tracimy apetyt, bo mięśnie dolnych partii kręgosłupa odczuwają dyskomfort. Jajko grzęźnie nam w gardle, bo jak tu przełykać, skoro zajęci jesteśmy myśleniem o twardości łóżka. Jak tu celebrować te przyjemne poranne chwile, skoro raz po raz musimy zmieniać pozycję, by nie ścierpnąć? No nijak po prostu. Dlatego twardym łóżkom w porze śniadania mówimy zdecydowanie: NIE. I podobnie ma się sprawa z zbyt miękkimi materacami. Bo może i kolejne kęsy w miarę sprawnie przechodzą do żołądka, ale Ale z każdym kolejnym ugryzieniem chrupiącego tosta czujemy, jak siła grawitacji pcha nas w kierunku jądra Ziemi. Nie jest to uczucie przyjemne, tym bardziej że w samym jądrze panuje temperatura kilku tysięcy stopni Celsjusza. Dlatego też i wobec łóżek zbyt miękkich okazać musimy swą asertywność i podziękować im (grzecznie, acz stanowczo) za wspólną konsumpcję śniadania.
Podsumowując: jeśli śniadanie w łóżku, to tylko w łóżku wygodnym. Oto klucz to śniadaniowo-łóżkowego sukcesu!
10. DD
Odkąd mam z kim jadać śniadania codziennie, nie ma znaczenia czy jest to śniadanie przy stole w jadalni, przy stoliku kawowym w salonie, czy też w łóżku. Jednak po całym tygodniu zabiegania i braku czasu dla siebie nawzajem, lubimy w sobotnie popołudnie poleniuchować pod kołdrą przy dobrym jedzonku. Jeśli to mój TŻ przygotowuje śniadanko, niemal pewnym jest, że będą to jajka. Nieważne, czy gotowane, sadzone, czy jajecznica. Jest w tym specem! Do tego koniecznie sałatka z aktualnie dostępnych świeżych warzywek pokrojonych w idealną kostkę polana oliwą wymieszaną z dowolnie skomponowanymi aromatycznymi ziołami. I herbatka, z miodem i cytryną. Jeśli jednak to ja przygotowuję takie śniadanie. Oj biedny mój TŻ nie wie czego się spodziewać. W okolicach porannego głodu moja fantazja nie zna granic! Ze zbliżającą się wiosną nie mogę jednak doczekać się Jego radości spowodowanej kanapkami na śniadanie. Tak. Zdaniem TŻta: Dobra kanapka to taka, z której wszystko spada . Świeże, jeszcze gorące bułeczki (spokojnie, można takie upiec, nie musimy w pośpiechu zdejmować piżamy i lecieć do sklepu;) ) , na nich prawdziwe masełko, może być czosnkowe lub ziołowe. Do tego sałata- delikatnie porwana palcami, broń Boże krojona! A dalej? Dowolne kombinacje! W moim przypadku na pewno nie może zabraknąć rzodkiewek, najlepiej takich już z ogródka albo sprawdzonego źródła. TŻ uwielbia je chrupać. Pomidorki, najlepiej pokrojone w poprzek, tak by nie uciekł nam soczek i pestki. Świeży ogórek o prawdziwym ogórkowym smaku. Ugotowane jajeczka od najszczęśliwszej kury w okolicy. I pokrojona w kostkę cebulka, która pomoże nam zdrowo przetrwać okres przedwiośnia. Piękne zwieńczenie każdego mini dzieła to garstka zielonego szczypiorku. Do tego koniecznie zdrowy soczek. Dla mnie pomarańczowy, dla TŻta z czarnej porzeczki. I deserek, żeby zachować równowagę między warzywami i owocami. Pokrojone na mniejsze kawałki truskawki, ananas, brzoskwinie, gruszki, banany, aronia albo co kto lubi, na to warstwa jogurtu naturalnego i pokruszone pełnoziarniste Lu Go. Podawać w wysokich, przezroczystych szklankach. Mmm. Czekam na wiosnę. I na sobotę : )
Ze zwycięzcami skontaktuje się mailowo sponsor nagrody